HIMALAYA HERBALS Pianka do mycia twarzy z miodlą indyjską
Hejka :)
Na samym początku chciałabym Was przeprosić za kolejny post z produktem do demakijażu i oczyszczania twarzy. Jakoś mi się tak ostatnio ułożyło. Niestety aparat nadal do mnie nie dojechał i muszą iść stare fotki. Tak naprawdę jest to już ostatni produkt jaki wcześniej miałam sfotografowany. Dlatego mam nadzieję, że aparat przyjdzie lada dzień, bo nie mam już zdjęć....
Jakiś czas temu firma Himalaya Herbals szukała testerek i oczywiście się zgłosiłam. Zostałam wybrana i przetestowałam już prawie wszystkie ich produkty dlatego w najbliższym czasie będę o nich pisała :)
Pianka jest do skóry normalnej i tłustej
• przeznaczona do codziennej pielęgnacji
• nie zawiera mydła, parabenów, SLS/SLES, ftalanów
• z neem i kurkumą
• dokładnie oczyszcza, nie powodując ściągnięcia skóry
• praktyczne opakowanie z pompką
Pianka do mycia twarzy z miodlą indyjską marki Himalaya Herbals to produkt przeznaczony do codziennej pielęgnacji skóry normalnej i tłustej. Pianka skutecznie usuwa zanieczyszczenia i nadmiar sebum. Zawiera miodlę indyjską oraz kurkumę. Te naturalne składniki działają przeciwbakteryjnie i chronią przed powstawaniem niedoskonałości. Łagodna i delikatna pianka nie wysusza skóry, dokładnie myje i odświeża. Sposób użycia: zwilż skórę twarzy wodą, delikatnie wmasuj piankę, a następnie zmyj i osusz skórę.
Składniki
Aqua, Ammonium Lauryl Sulfate, Melia Azadirachta Leaf Extract, Decyl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Polysorbate 20, Curcuma Linga, Root Extract, Vetiveria Zizanoides Root Extract, Fragrance, Phenoxyethanol, Methylchloroisothiazolinone, Disodium EDTA, Citric ACid, BHT, Cl 19140, Cl 42090.
Moją przygodę z marką Himalaya rozpoczęłam już jakiś czas temu. Kilka lat temu kupiłam sobie właśnie tą piankę do mycia twarzy. Zużyłam ją i zapomniałam o niej, aż w paczce testerskiej znów ją ujrzałam. Od razu poszła do testów, bo chciałam sprawdzić czy się coś zmieniło po tylu latach. Moje odczucia względem niej są jak najbardziej pozytywne, ale zacznijmy może od początku...
Pianka mieści się w zwykłej przezroczystej butelce z białą pompką dozującą produkt. Wizualnie bardzo mi odpowiada ponieważ jest takie proste i ma fajny zachęcający zielony kolor. Dozownik działa lekko i bardzo sprawnie. Dziubek dozuje odpowiednią ilość puszystej i lekkiej pianki.
Zapach jest lekki i orzeźwiający. Bardzo mi odpowiada i polubiłam się z nim.
Konsystencja tuż po naciśnięciu dozownika zmienia się w puszystą piankę.
Tak naprawdę pianka spisała się dobrze na mojej skórze. Delikatnie oczyszcza ją z wszelkich zanieczyszczeń. Niestety tylko z mocniejszym makijażem sobie nie radzi, ale przymykam na to oko ponieważ moja skóra jest delikatna i przyjemna w dotyku. Nie zauważyłam na twarzy jakichkolwiek krost czy innego uczulenia. Nie powoduje uczucia ściągania. Nie wysusza skóry, a zostawia ją delikatnie nawilżoną. Pianka jest tania, a jest taka fajna. Tak naprawdę możemy mieć dość fajny kosmetyk w przystępnej cenie. Jestem pewna, że wrócę do niej jeszcze. Pianka nie zaszkodziła mi w żaden sposób, a delikatnie oczyszcza z nadmiaru sebum oraz innych zanieczyszczeń i przygotowuje skórę do dalszych działań pielęgnacyjnych. Osobiście jestem na tak.
Powiem wam szczerze, że cieszę się ze spotkania z tą marką kosmetyczną.
Niebawem napiszę o kolejnych moich, ciekawych odkryciach kosmetycznych :)
Pozdrawiam :)
wygląda całkiem fajnie, ale jakoś średnio lubię kosmetyki tej marki :)
OdpowiedzUsuńMialam kiedys zel tej marki, ale tak dziwnie sie zachowywal, ze wyrzucilam go bez mrugniecia okiem :P
OdpowiedzUsuńŻelu nie miałam, ale kto wie....
Usuńwiem jak to jest nie mieć aparatu. :/ mój sposób się a raczej spadł z kuchennego blatu w święta, musiałam szybko kupić nowy, spodobałby mi się ten kosmetyk
OdpowiedzUsuńJa nie kupiłam tylko oddałam na dodatkową gwarancję.
UsuńAktualnie jej używam ;)
OdpowiedzUsuńI jak wrażenia?
UsuńNie znam jeszcze tej marki, ale widziałam niedawno tę piankę ;)
OdpowiedzUsuńKosmetyki Himalaya znam w zasadzie tylko z blogów (kiedyś, dawno temu miałam mydło, no ale... nawet nie pamiętam, jak się spisywało). Cena tej pianki niewysoka, a ja też lubię takie orzeźwiające zapachy :)
OdpowiedzUsuńProdukty Himalaya do twarzy mnie ciekawią i kuszą, ale pianki nie koniecznie bo zazwyczaj okazują się dla mnie za słabe.
OdpowiedzUsuńNie lubię za bardzo pianek, ale może się kiedyś skuszę...
OdpowiedzUsuńMiałam ją i bardzo miło wspominam ;)
OdpowiedzUsuńZ tej firmy miałam tylko krem do twarzy, ale niestety mnie uczulił.
OdpowiedzUsuńKochana wysypałaś mi się w blogerze, tyle postów na raz do czytania :P
OdpowiedzUsuń